Posag Klary

Posag Klary

Fragment tekstu:
1
- Cześć - powiedziała dziewczyna.Lekko zdyszana stała metr od stolika, przy kt rym samotnie popijałem piwo. Bardzo dobrze mi robiło i powoli odzyskiwałem wrodzoną radość życia.- Cześć - odpowiedziałem odruchowo, a potem dopiero spr bowałem się jej przyjrzeć.Nie znałem jej, choć może uczciwiej byłoby powiedzieć, że jej nie pamiętałem. Poprzedniego dnia, zanim urwał mi się film, ściskałem - jak mi się wydaje - jakąś brunetkę. Albo może tylko roiło mi się, że kogoś ściskam? I co mogło zdarzyć się p źniej?Ta była najwyraźniej blondynką. Niewiele więcej mogłem dostrzec. Stała w ostrym czerwcowym słońcu, a ja wczoraj zgubiłem okulary słoneczne. Gdy patrzyłem w jej kierunku, musiałem mrużyć oczy i widziałem tylko wielki słomkowy kapelusz, kt ry zasłaniał połowę jej twarzy. Spod kapelusza wymykały się niesforne bardzo jasne włosy. Oczy ukryła za dwoma miodowymi szkłami. Ogromnymi. Każde wydawało mi się prawie tak duże jak blat stolika, przy kt rym siedziałem.- Jestem Klara - przedstawiła się i usiadła przy stoliku.Uśmiechnąłem się w odpowiedzi.- Co cię tak rozbawiło? M j ojciec, gdy się urodziłam, był w teatrze na Ślubach panieńskich, wiesz, takiej komedii Fredry, i zostałam nazwana na cześć jednej z bohaterek. Moja młodsza siostra miała się nazywać Aniela, tak jak druga bohaterka, ale po drodze zamieniła się w brata - Nigdy nie śmieję się z imion ani nazwisk - odparłem - zresztą bardzo mi się podoba pani imię.Teraz ona się uśmiechnęła. Tak mi się przynajmniej zdawało, bo niewiele widziałem z tego, co się działo w strefie wielkiego cienia pod kapeluszem.- M wmy sobie na ty.- OK.- Więc zdradź mi swoje imię, chłopczyku - zażądała. - Czy ty też nosisz imię jakiegoś bohatera literackiego?- Oczywiście. A imię jego czterdzieści i cztery - powiedziałem i od razu się zawstydziłem. "To nie ma sensu - myślałem - romantyczna literatura i ten piwny ogr dek w centrum wsp łczesnej Warszawy, gdzie za chwilę ma się zacząć No właśnie, co ma się zacząć?"- Więc jak masz na imię?- Konrad.Roześmiała się.- Naprawdę? Na cześć Konrada Wallenroda?- Nie - odpowiedziałem poważnie. - Raczej bohatera Dziad w.- Nigdy przez to nie przebrnęłam.Nie miałem zamiaru przepytywać ją ze znajomości szkolnych lektur. W og le nie miałem żadnych zamiar w. Zn w nic mi się nie chciało. Piwo, kt re wypiłem, przestało już działać i poczułem ten sam b l istnienia, kt ry towarzyszył mi od rana. Ale oto zjawił się anioł przywracający nadzieję. Miła, korpulentna kelnerka bez słowa postawiła przede mną pełną szklanicę chłodnego napoju. Znała mnie dobrze, bo w ciągu ostatnich trzech tygodni niemal każdy dzień zaczynałem od tego miejsca. Z wyjątkiem kilku, kiedy padał deszcz. Wtedy chowałem się do ciemnej nory zwanej pubem "Słonecznym" trzy domy dalej.- A dla pani? - zapytał anioł z dużym biustem.- To samo, tylko małe - zadysponowała Klara.- Małe kosztuje tu prawie tyle co duże. Nie opłaca się - podzieliłem się z dziewczyną doświadczeniem bywalca.- Nie zamierzam się upić - powiedział głos spod kapelusza.- Ja też nie. Chciałbym raczej wytrzeźwieć - Więc co tu robisz?Nie chciało mi się r wnież odpowiadać na głupie pytania. To przecież widać: siedzę i trzeźwieję. Jeszcze dwa duże piwa i poczuję się jak nowo narodzony. Potem p jdę coś zjeść i wreszcie będę m gł się napić. Tak, porządny drink na pewno dobrze mi zrobi. Rozmarzyłem się. Wypiłem kilka dużych łyk w piwa i zn w stawałem się radosnym, miłym chłopcem przed czterdziestką.- Zastanawiam się, jakiego koloru masz oczy - powiedziałem grzecznie, żeby podtrzymać zanikającą rozmowę.Nie odpowiedziała. Wydało mi się, że odpłynęła myślami gdzieś daleko."Nie to nie" - pomyślałem. Przecież to ona przysiadła się do mojego stolika. Jeśli chce tu posiedzieć i wypić swoje małe piwo, proszę bardzo. Nie chce rozmawiać, proszę bardzo. Chce mieć swoje tajemnice, proszę bardzo. I tak już wiedziałem o niej dużo. Gdy nachylała się nad stolikiem, widziałem w wycięciu bluzki kształtne piersi. Nie za duże, nie za małe. Właśnie takie lubiłem najbardziej. Musiała się opalać topless, bo miały kolor miodu. Jakby dobrała je do okular w.

idź do sklepu
Pokorny włamywacz

Pokorny włamywacz

Fragment tekstu: Dla Steve'a i Nancy Schwerner Rozdział I Kilka minut po dziewiątej zarzuciłem na ramię torbę na zakupy z domu towarowego Bloomingdale i wyszedłem z budynku r wnocześnie z blondynem o końskiej twarzy. Mężczyzna wyglądał jak sławny model. Ni sł neseser, kt rego najwyraźniej rzadko używał. Miał na sobie lekki płaszcz w szkocką kratę, a jego włosy, nieco dłuższe niż moje, były starannie przycięte.- Znowu się spotykamy - powiedziałem. Oczywiście było to bezczelne kłamstwo. - Kolejny dzie

idź do sklepu